Wczoraj (przedwczoraj) dużo szumu na temat nowego gadżetu od Apple.
Obejrzałem Stefcia Roboty i jestem zniesmaczony.
Nie wiem komu, jakiej grupie odbiorców to ustrojstwo jest dedykowane. Zgaduję, że chyba gimnazjalistom. Jest za duże, aby nosić je w kieszeni, więc trzeba je nosić w teczce (aktówce/plecaku). Przy tym założeniu iPad nie ma żadnej przewagi nad małym laptopem, czy netbookiem. Jest dość lekkie, ale skoro i tak trzeba nosić w plecaku, to ten plecak zazwyczaj już czymś-tam jest załadowany i ciężar elektonicznego gadżetu jest drugorzędny. Skoro jest tak duże (wielkość prawie A4), to powinno być giętkie. Może niekoniecznie aż do możliwości zwinięcia w rulonik, ale przynajmniej odporne na "brutalne traktowanie". Szkoda, że nie zastosowano technologii e-Paper/e-Ink, która lepiej się sprawdza w warunkach przypadkowego oświetlenia. Gdybym to dostał np. w prezencie, to starałbym się jak najszybciej sprzedać, zanim straci na wartości.
W 1989r, gdy obejrzałem dokładnie dBase IV od Ashton-Tate'a, to wyprorokowałem, że firma się na tym produkcie przekręci. Moim zdaniem powinni byli wtedy inwestować w dobrze zapowiadający się pakiet Framework. dBase i A-T upadło. Apple nie upadnie, ale brutalne wciskanie rynkowi produktu, który nic nowego nie wnosi - będzie ich sporo kosztowało.
Na marginesie "kamyczek" polskim żurnalistom (głównie radiowym). Uparcie wymawiają nazwę tego gadżetu jako "ajpad". Ośmielam się podkreślić, zauważyć, że powino się wymawiać [ajpaed] , czyli bardziej "ajped". (Przepraszam, ale brak mi uporu, aby szukać po necie sposobu wstawiania do tekstu znaków transkrypcji fonetycznej)